Polesie kamperem 2021.

Prognozy pogody nie były optymistyczne, ale przecież nie będziemy z tego powodu siedzieć w domu! Postanowiliśmy pojechać gdzieś blisko, w razie czego po prostu wrócimy. Wybór padł na Polesie. Uważne studiowanie mapy pokazało, że jest jeszcze kilka szlaków, na których nie byliśmy. Będziemy likwidować białe plamy.

Sobota, 12 czerwca 2021 roku.

W siedzibie Parku w Urszulinie zakupiliśmy trzydniowe bilety wstępu (taniej wychodzi niż dwa pojedyncze) oraz jeden nocleg.

Na pierwszą tego dnia wycieczkę wybraliśmy się do pobliskiej pizzerii. Pierwsza biała plama zlikwidowana, tam przecież jeszcze nie byliśmy.

Potem już na poważnie pojechaliśmy do Zawadówki gdzie kończy się asfalt. „Potoczyliśmy się” (pizza nie należała do najmniejszych) czarnym szlakiem w kierunku ścieżki „Spławy”. Nie było łatwo, toczyć się trzeba było szybko, szybciej niż latają komary.

Nagrodą był piękny widok na jezioro z pomostu widokowego ścieżki „Spławy”. Długo staliśmy tam zupełnie sami i podziwialiśmy kwiatki, ptaszki i rybki. W jednym miejscu sumy karłowate – to chyba one – miały swoje gniazda. Fascynujące było patrzeć jak je pilnują, wachlują ogonami by zapewnić stały dopływ świeżej wody, jak co chwilę wpływają do gniazd sprawdzając czy wszystko w porządku.

 Zamykając pętlę wracaliśmy stamtąd żółtym szlakiem, tym jego fragmentem też szliśmy po raz pierwszy. Ostatnie dwa kilometry wypadły asfaltem przez wieś, ale co tam, ruch niemal zerowy.

Pojechaliśmy później do Sosnowicy sprawdzić jak dziś wygląda odkryta przez nas w ubiegłym roku kolonia białych czapli. Na końcu Alei Kasztanowej jest fajne miejsce na postój z widokiem na stawy.

Najpierw wypoczęliśmy solidnie, potem dopiero ruszyliśmy do siedliska czapli. Jak się okazało właściciel stawów zainstalował kilka urządzeń hukowych. Co jakiś czas rozlegał się przeraźliwy wystrzał. Ale czaplom widocznie to nie przeszkadza. Kolonia kilkudziesięciu gniazd wysoko na sosnach dalej zasiedlona, na górze wrzask, kłótnie i bijatyki praktycznie bez przerwy.

Po obiadku w Sosnowickim Gościńcu, który to chwalimy nieustannie pojechaliśmy na najbardziej chyba przez nas ulubione pole wypoczynkowe Pieszowola.

W planie był romantyczny wieczór przy ognisku i podziwianie nierozjaśnionego cywilizacją nieba z Drogą Mleczną w roli głównej.

Skończyło się na tym, że ognisko zalał deszcz i zamiast oglądaniem gwiazd musieliśmy zadowolić się  rozwiązywaniem krzyżówek i sudoku. Lało niemiłosiernie.

Niedziela, 13 czerwca 2021 roku.

Poranek był pochmurny, ale bez deszczu. Ochoczo ruszyliśmy na ścieżkę Perehod, co prawda nie w ramach likwidowania białych plam, raczej z obowiązku. Będąc tu choćby kolejny raz nie można tego po prostu pominąć.

Po deszczowej nocy ścieżka była dość grząska, ubłociliśmy się co nieco, ale i tak warto było! Trasę pokonaliśmy dość szybko, zagrożenie deszczowe było cały czas realne.

I całe szczęście, że czyszczenie z błota i suszenie troszkę się przeciągnęło inaczej ominęłoby nas ciekawe spotkanie.

Na parking wjechał bowiem kamper na śląskich numerach. Tyle już jeździmy po Polesiu i dopiero pierwszy raz (nie licząc załogi z Estoni) mamy okazję na pogawędki z innymi kamperowcami. Zdecydowanie lepiej posłuchać na żywo o ciekawych podróżach niż czytać w Internecie.

Pozdrawiamy Bielsko-Białą! Bardzo zachęciliście nas do wyprawy do Danii, niech no tylko covid przepadnie.

I tym miłym akcentem zakończyła się nasza wycieczka na Polesie. Nim zdążyliśmy wyruszyć na kolejny szlak rozpadało się i tradycyjnie już lało cała drogę do domu.

A co z białymi plamami? wiele ich nie wymazaliśmy, ledwie dwa szlaki dojściowe do ścieżki “Spławy” od strony Zawadówki. Bardzo fajnie, że jeszcze zostały, będzie po co wracać na Polesie. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *