Radom i Puszcza Kozienicka

Kamper jest na nas obrażony! Już 5 razy wyjeżdżaliśmy w tym roku, urlop poważnie nadwyrężony a on stoi i stoi. Dłużej już nie można było czekać więc ochoczo ruszyliśmy na majówkę. Gdzieś niezbyt daleko, gdzieś, gdzie nas jeszcze nie było. Padło na okolice Radomia i Puszczę Kozienicką.

Sobota, 30 kwietnia 2022 roku.

Wyjechaliśmy po solidnym śniadaniu i przed południem byliśmy już w Radomiu.  Najpierw do informacji turystycznej przy dworcu. Dostaliśmy plan miasta,  kupiliśmy mapę Puszczy Kozienickiej i po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy się na przejazd do Szydłowca odległego o jakieś 30 km. Szydłowiec to przesympatyczne malutkie miasteczko. Tego dnia akurat na rynku rozstawiły się food trucki, panowała atmosfera fiesty.

Jako, że staramy się ostatnio trochę ograniczać kalorie wybraliśmy posiłek w restauracji w piwnicach ratusza. Dobry był to wybór. Nieźle pokrzepieni ruszyliśmy na zwiedzanie.

Najpierw ładnym deptakiem do Urzędu Miasta, potem w dół do parku i pięknego pałacu na wyspie. Takie klimaty lubimy!

Powrót na rynek i znów start, tym razem czerwonym szlakiem na górę trzech krzyży. Na szczęście to był tylko mały pagórek z ładnym widokiem na zalew. Zrobiliśmy wiec jeszcze pętlę wokół zalewu i nowiutką wybrukowaną ścieżką wzdłuż rzeki wróciliśmy z powrotem na rynek.

Kamieniołomy i jeszcze inne atrakcje zostawiliśmy sobie na kolejną wizytę w tym mieście. Zdecydowanie polecamy Szydłowiec!

Atmosferą i atrakcjami przypomina Kazimierz czy Sandomierz – mając na uwadze skalę oczywiście – a można spokojnie zaparkować, zjeść loda, wypić kawę i pospacerować po miasteczku i okolicy. A właśnie, co tam się musi dziać w tym Kazimierzu i Sandomierzu w czasie majówki? 

Z Szydłowca droga prowadziła do Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Miejsce warte obejrzenia nawet dla takich dyletantów/laików jak my.  Dzieła sztuki wyeksponowane w pięknym parku, nic tylko chodzić i podziwiać. Dobrze, że były tabliczki z opisem ale, szczerze mówiąc, przy niektórych rzeźbach i opis niewiele nam pomagał.

Około 19 wróciliśmy do Radomia poszukać miejsca na nocleg. Gdzieś blisko ruchliwego centrum, mieliśmy ochotę „wyszaleć” się: zjeść kolację, loda a może nawet wypić drinka.

Spokojne miejsce znaleźliśmy na płatnym parkingu obok stacji BP, w pobliżu galerii Słoneczna. Zapłaciliśmy 15 PLN za postój w godzinach 21-9 rano. Tu była cisza i spokój. A obok na deptaku to czego szukaliśmy: sympatyczny, wielkomiejski gwar, kawiarenki, knajpki, ogródki i fontanny.

Niedziela, 1 maja 2022 roku.

Jeszcze przed ósmą pojechaliśmy nad zalew, kawa i śniadanie powinny być przecież z ładnym widokiem! Nie zawiedliśmy się, obszerny parking był prawie pusty, przed nami tylko łąka, las i woda.

Po śniadaniu zrobiliśmy pieszo pętlę wokół zalewu i pojechaliśmy do Muzeum Wsi Radomskiej.

Tego dnia było tu dość tłoczno, ponieważ przygotowano wiele atrakcji majówkowych: przejazdy wozem i bryczką, kramiki z ziołami czy wikliną, lokalne potrawy i domowe wypieki. Najbardziej posmakował nam barszcz i pampuszki przygotowane przez gosposie z Ukrainy.

Sam skansen nieco nas zawiódł, daleko mu do tego w Ciechanowcu, Olsztynku czy Sanoku ale i tak warto go odwiedzić. Wrażenie robi kolekcja pszczelarska, ule przeróżnych kształtów, bogato zdobione. Ciekawa jest też wystawa maszyn rolniczych, zwłaszcza samoróbek, samodzielnie konstruowanych przez rolników i mechaników. Całkiem miło spędziliśmy czas spacerując wiejskimi zakurzonymi drogami wśród chat. To lubimy!

Około 16 pojechaliśmy do centrum, zjedliśmy obiad w knajpce przy deptaku, a potem długo spacerowaliśmy. Odnaleźliśmy sprytnie ukryty w rabacie kwiatowej „Pomnik serka homogenizowanego”. W pobliżu Fontany na Żeromskiego są „Półbuty damskie Radoskór” oraz słynna „Maszyna do szycia Łucznik”. Z pewnością małych rzeźb jest więcej, poszukamy ich przy okazji następnej wizyty w Radomiu.

Na nocleg zaparkowaliśmy nad zalewem.

Radom bardzo nam się spodobał, dużo ładnych miejsc do spacerowania, odnowiony rynek i deptak. W okolicy też sporo ciekawych miejsc, będziemy tu bywać częściej!

Poniedziałek,  2 maja 2022 roku.

Po śniadaniu pojechaliśmy do parku Gołębiów. Jest to ładnie zagospodarowany tereny wzdłuż rzeczki idealne miejsce wypoczynku dla mieszkańców pobliskich osiedli. Wyjeżdżając z Radomia obraliśmy kierunek Kozienice.

Pierwszy postój przy zalewie Siczki. Ładne parkingi, ścieżka wzdłuż zalewu, rezerwat Jedlnia, słowem jest gdzie pochodzić. Nie zabawiliśmy tu długo, to miał być tylko rekonesans.

Kolejny przystanek – Pionki. Mieliśmy pewne oczekiwania względem tej miejscowości ale zupełnie się one nie sprawdziły. Nie znaleźliśmy też żadnej fajnej restauracji i skończyło się tym, że musieliśmy uszczuplić kamperowe zapasy jedzenia.

W Puszczy Kozienickiej byliśmy po raz pierwszy, nic dziwnego więc, że wybrany został sztandarowy szlak – Źródła Królewskie. Pierwszy parking był całkowicie zapełniony, skierowano nas na kolejny, opatrzony normalnie zakazem wjazdu, ale na majówkę ułatwiono turystom dostęp do atrakcji.

Z parkingu czekało nas prawie 3 kilometry marszu równiutkim asfaltem do wielkiej polany z altankami i barem. Dopiero stąd zaczynały się leśne szlaki. Pochodziliśmy po nich uczciwie, bo i miejsce przepiękne. I drewniane chodniki wzdłuż rzeki i leśne ścieżki, jeszcze bez komarów, tylko śpiew ptaków i cudne wiosenne zapachy.

Na nocleg pojechaliśmy do Kozienic. Stanęliśmy na ustronnym i cichym parkingu za Muzeum Regionalnym.

Wybór był trudny, w Kozienicach jest naprawdę bardzo dużo fajnych miejsc do zaparkowania kamperem. Jest też kemping nad zalewem, ale z takich udogodnień korzystamy naprawdę rzadko.

Zaliczyliśmy jeszcze wieczorne zwiedzanie miasta. Jednak dzień był długi i nogi zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Nadrobimy jutro.

Wtorek, 3 maja 2022 roku.

Wczesnym rankiem pochodziliśmy sobie po pobliskim parku, zaciekawiły nas rzeźby na brzegu stawu. Okazało się, że przedstawiają pewne historyczne wydarzenie dotyczące bitwy pod Grunwaldem.

Według opisu widniejącego na tablicy, król Władysław Jagiełło w 1409 roku nakazał budowę mostu na łodziach (obecnie nazwalibyśmy go pontonowym), w tamtych czasach było to nowatorskie rozwiązanie. Most budowany był w Kozienicach w całkowitej tajemnicy, potem spławiono go w częściach do Czerwińska. Tam go zamontowano w celu przeprawienia przez Wisłę armii podążającej na pola Grunwaldu. Podróże kształcą!

Pałac Stanisława Augusta Poniatowskiego służy obecnie władzom Kozienic. Według nas jest to najpiękniejsza siedziba Urzędu Miasta w Polsce, ogromna fontanna, ładne krzewy i drzewa, od strony parku kwitnące w tym właśnie czasie magnolie…Niełatwo chyba urzędnikom skupić się na pracy w tak ładnym otoczeniu.

Podjechaliśmy dalej, nad jezioro Kozienickie. Jest tu ładny parking trawiasty, rozległy park, plaża, molo oraz obiekty sportowe. Kozienice zaskoczyły nas pozytywnie, widać to, że sąsiedztwo elektrowni pozytywnie wpływa na budżet miasta.  

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy rezerwacie Krępiec. Parking blisko dość ruchliwej drogi krajowej 79, ale jest wiata, kosze na śmieci. Nocleg tutaj niekoniecznie, ale krótkie biwakowanie było całkiem przyjemne. Sympatyczna leśna ścieżka dydaktyczna w rezerwacie, około  6 kilometrów, na trasie dwa ładne zbiorniki wodne. Nam się podobało, ale takich jak my turystów było niewielu.

W ciągu tych kilku dni odwiedziliśmy bardzo sympatyczny region. Ładne miasta, ładne ścieżki spacerowe, czysto, spokojnie, bez problemu można zaparkować kamperem w fajnym miejscu. I zadziwiająco mało turystów, a przecież majówka jest jednym ze szczytów sezonu turystycznego!

W każdym razie my chętnie tu wrócimy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *