Krasnobród jest w czołówce naszych ulubionych miejsc wypoczynkowych na Roztoczu. Piątkowe, bardzo upalne popołudnie spędziliśmy właśnie tutaj.
Jurek na firmowym spotkaniu, a ja w zacienionym miejscu przy kamperze. Na spacer wybrałam się dopiero gdy upał nieco zelżał. Przyjemnie popatrzeć na letnie atrakcje kurortu, ktoś pluska się w wodzie, ktoś buduje zamek z piasku, ktoś inny siedzi na leżaku wśród sosenek. Otwarte wszystkie knajpki i bary. Gwarno, ale bez przesady, bez tłoku i ścisku.
Na nocleg pojechaliśmy nad zalew do Jacni i długo w całkowitej ciszy i spokoju oglądaliśmy rozgwieżdżone niebo.
Sobota, 19 czerwca 2021 roku.
Przed szóstą rano wybrałam się na mały spacerek. Wyszła pętla wokół stacji narciarskiej, jakieś 4 kilometry. Szkoda, że na punkt widokowy nie udało się wejść, bo trawa wysoka i do tego mokra o tak wczesnej porze.
Po śniadaniu już razem zrobiliśmy szlak czerwone kijki do źródełka w Grabniku, niecałe 5 kilometrów, głównie w lesie. Źródło zupełnie już wyschło i zarosło, żadna to atrakcja. Ale trasa zupełnie przyjemna.
Potem już tylko siedzieliśmy blisko wody bojąc wychylić się z cienia.
Kiedyś na takie upały mieliśmy jedną radę: jak najwyżej w góry, jak najbliżej lodowców. A teraz? Szkoda gadać.
Wieczorem pojechaliśmy do Krasnobrodu poszukać jak największego telewizora. Nie możemy przecież opuścić meczu Polska – Hiszpania. Padło na restaurację Zielnik, tam jest rzutnik z wielkim ekranem.
Szkoda tylko, że parking przed restauracją jest mocno pochylony. Na nocleg musieliśmy przenieść się gdzie indziej. O tej porze nie byliśmy już bardzo wybredni.
Niedziela, 20 czerwca 2021 roku.
Raniutko zrobiliśmy dużą rundę wokół zalewu. W Krasnobrodzie cały czas powstaje coś nowego. W tym roku udostępniono wszystkim park sanatoryjny.
Zdemontowano ogrodzenie od strony zalewu, zbudowano taras widokowy i ścieżki pieszo-rowerowe. Podpowiadamy włodarzom miasta: pozostaje przerzucić mostek nad dość ruchliwą ulicą Sanatoryjną i powstanie przepiękny trakt pieszy z zalewu na wieżę widokową w kamieniołomie. Trzymamy kciuki.
Nie byliśmy jeszcze w tym parku, jest pięknie położony na kilku tarasach z widokiem na zalew. Samo sanatorium, zwłaszcza budynek dawnego pałacu też robią dobre wrażenie.
Weszliśmy na imponujący trawiasty dziedziniec, stąd się wchodzi do szkoły i widocznie do stołówki. Z pałacowej kuchni słychać było charakterystyczne odgłosy. Będą schabowe. Wiadomo, niedziela.
Po drugim śniadaniu postanowiliśmy zrobić jeszcze jedną trasę. Ważne by cały czas prowadziła w lesie. Z parkingu przy ośrodku Energetyk poszliśmy szlakiem czerwone kijki w kierunku kaplicy św. Rocha. Skąd się w tych stronach wziął kult Rocha? Dokładnie objaśnia to tablica informacyjna przy sanatorium. Proszę sprawdzić osobiście.
Szlak czerwone kijki cały czas wiedzie w górę przepięknym wąwozem lessowym aż do punktu pomiaru tętna.
W tym miejscu zrezygnowaliśmy z czerwonych kijków i wzdłuż znaków czerwonej ścieżki dydaktycznej ostro w dół skierowaliśmy się w kierunku zalewu.
Piękna to trasa, w pewnym miejscu jest spektakularne ostre zejście do dna wąwozu. Trapery bardzo się przydały. Maszeruje się potem szeroką ścieżką wśród dorodnych buków, świerków i sosen. Od patrzenia w górę aż się w głowie kręci!
Prawdziwego zawrotu głowy można było dostać już po wyjściu z lasu. Upał nie folgował. Nie będziemy z nim walczyć. Wracamy do domu.