Wielkanoc pod palmami.

Wielkanoc kojarzy się z palmami. Znaleźliśmy je we Włoszech. Szukaliśmy miejsca z dogodnym dojazdem (dolotem) dla nas z Polski i ze Szwajcarii dla córki. Najkorzystniejszą opcją okazała się Apulia z lotniskiem w Bari. Wizzair oferuje dobre połączenia i z Krakowa i z Bazylei. I niedrogie. Bilety z Krakowa dla 2 osób w obie strony kosztowały nieco ponad 500 PLN. Z bagaży mieliśmy tylko plecaki. Zmieściły się wszystkie potrzebne rzeczy, a mobilność, w porównaniu z walizą na kółkach o wiele wyższa.

We Włoszech spędziliśmy 12 dni, pierwsze pięć w Bitonto, kolejne siedem w Monopoli. Ela była z nami tylko tydzień. W Bitonto znaleźliśmy na airbnb w dobrej cenie ciekawy apartament w starej części miasta. Okazało się, że był to doskonały wybór, małe miasto, mało turystów, przepyszne i niedrogie jedzenie. A do Bari pół godziny jazdy pociągiem.  

Środa, 13 kwietnia 2022 roku.

Około 16 dotarliśmy na parking przy lotnisku w Balicach. Koszt 12 dniowego postoju z transferem 115 PLN wszystko obyło się bezproblemowo, profesjonalnie, sprawnie i miło.

Lot nasz był opóźniony prawie o godzinę, ale nie było to dramatem. Często nie latamy, więc z ciekawością obserwowaliśmy lotniskowe klimaty. Lot przyniósł nie lada atrakcję – bajkowy zachód słońca.

Do Bari dotarliśmy przed 22, na pociąg do Bitonto czekaliśmy jeszcze jakieś pół godziny. Ze stacji w Bitonto pieszo doszliśmy do apartamentu, który znajdował się w samym sercu „centro storico”.

Dużym zaskoczeniem był układ pomieszczeń. 1 poziom kuchnia z jadalnią i toaleta, 2 poziom salon z kanapą do spania, 3 poziom sypialnia z podwójnym łóżkiem i łazienka, 4 poziom duży taras na dachu. Wszystkie poziomy łączyły dość wąskie strome schodki. Mieszkać tu na stałe byłoby ciężko, ale na kilka dni rewelacja! Byliśmy zachwyceni atmosferą mieszkania i jego lokalizacją.

Czwartek, 14 kwietnia 2022 roku.

Raniutko poszwendaliśmy się po wąskich uliczkach i wypiliśmy pyszne cappuccino w cenie 1 euro. Zrobiliśmy pierwsze zakupy, a na skwerku koło supermarketu długo gapiliśmy się na papugi, które utworzyły kolonię na sąsiednim drzewie.

Ela przyleciała z Bazylei, tak jak my skorzystała z pociągu i już o jedenastej odebraliśmy ją ze stacji kolejowej. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w miasto. W małej knajpce zamówiliśmy aperitivo, przepyszne były różnego rodzaju przekąski. Aperol Spritz skradł nasze serca i od tego momentu często nam towarzyszył w tej podróży. Znaleźliśmy też przepyszną focaccię wypiekaną w piecu opalanym drewnem. Prosty skład: ciasto, oliwa, pomidory i niebo w gębie! Żadna pizza nie dorównywała jej smakiem.

Stare miasto w Bitonto jest wyjątkowe, tam nie ma nic na pokaz! Miasto pełne jest życia, pełne mieszkańców dla których to właśnie my, turyści stanowimy ciekawostkę. Widać, że obcy rzadko tam docierają.

Piątek, 15 kwietnia 2022 roku.

Z rana pojechaliśmy do Bari, pociągiem oczywiście. Pierwsze wrażenie po wyjściu z dworca: wow! Ogromne palmy, fontanna, słońce. Przeszliśmy dość zatłoczonym deptakiem w stronę morza, przy placu Mercantile zjedliśmy lody w polecanej przez wielu kawiarni Martinucci. Potwierdzamy, lody warte grzechu!

Posiedzieliśmy sobie nad morzem, pospacerowaliśmy po starym mieście, ale po „naszym Bitonto” Bari szczególnie nas nie zachwyciło. Więcej turystów, więcej cepelii.  Późny obiad zjedliśmy w knajpce z wysokimi ocenami, niestety, jedzenie było zaledwie poprawne. Może akurat mieli gorszy dzień, a może nasze oczekiwania były zbyt wygórowane.

Do Bitonto wróciliśmy około 20, a tu wszyscy świętują! Zgodnie z tutejszą tradycją w nocy w Wielki Piątek trzeba odwiedzić 7 kościołów i zjeść focacię. Wszystkie kościoły były otwarte i przygotowano w nich specjalne inscenizacje. Ludzie spacerowali, stali w kolejkach do kościołów, gawędzili ze znajomymi, królowała focaccia. Nam też udzieliła się świąteczna atmosfera, z focaccią w garści chodziliśmy po zatłoczonych uliczkach i dziwne, ten tłok był nawet sympatyczny!

Sobota, 16 kwietnia 2022 roku.

Rano pojechaliśmy do Barletty. Najszybsza trasa prowadziła przez Bari, ale nam się nie śpieszyło, wybraliśmy inny wariant. Z Bitonto pociągiem do Corato, tam pociąg został zastąpiony autobusem. Mieliśmy okazję obejrzeć kilka miejscowości po drodze, chociaż podróż nieco się dłużyła.

Największą atrakcją Barletty jest szeroka, piaszczysta plaża. Przespacerowaliśmy się brzegiem morza imponującą promenadą palmową, prawie jak LA. Stare miasto znów nie dorównywało Bitonto, ale za to zjedliśmy tu najlepszy posiłek w czasie tej wyprawy. Grillowane warzywa, owoce morza, orecchiette, butelka wina. Rewelacja!

Potem przejazd pociągiem wzdłuż wybrzeża do Trani. Jest to przepiękne nadmorskie miasteczko z portem, ze starówką z wąskimi uliczkami i z parkiem z widokiem na morze.

Czasu było już niewiele, ale jeszcze wysiedliśmy z pociągu na stacji w Molfettcie. Jest tam rozległy port, promenada, znalazła się też knajpka z pięknym widokiem. Molfetta okazała się większa niż myśleliśmy, niewiele udało się zobaczyć, niedosyt pozostał. Do powtórzenia.

Niedziela, 17 kwietnia 2022 roku.

Rano obejrzeliśmy procesję wielkanocną, która odbyła się uliczkami starówki, była orkiestra dęta, wrażenie robiły wielkie figury niesione przez mężczyzn na ramionach.

Niestety, nasz stół wielkanocny bez sałatki jarzynowej i żurku z białą kiełbasą wyglądał żałośnie ☹. Dobrze, że przywiozłam chociaż przepyszną domową wędzonkę.

Nie siedzieliśmy długo przy śniadaniu, pojechaliśmy do Giovinazzo. Dzień był wietrzny, przydały się kurtki z kapturem, a spacer promenadą wzdłuż wzburzonego morza był dla nas nie lada atrakcją.

Poniedziałek, 18 kwietnia 2022 roku.

Rankiem pożegnalny spacer po opustoszałych uliczkach Bitonto, przepyszne cappuccino, focaccia na śniadanie i przejazd do Monopoli.

 W Monopoli też mieliśmy apartament na starówce. Przy Via Capozzia, niecałą minutę marszu do morza czy w drugą stronę do portu. Dwie duże sypialnie, kuchnia, salonik, łazienka. Jedynym minusem było słabe wyposażenie kuchni, brakowało czajnika, deski do krojenia i przyzwoitej patelni. Jednak to tylko drobiazgi, mieszkanie bardzo nam się podobało, Ela żałowała, że przyjechała na tak krótko.

W świąteczny poniedziałek centrum Monopoli było bardzo zatłoczone, poszliśmy więc na długi spacer w kierunku Grotta del Ferraricchio. Nowsza część miasta nie jest tak zachwycająca, ale widok morza zawsze bywa kojący.

Wtorek, 19 kwietnia 2022 roku.

Rankiem sama „przespacerowałam” starówkę Monopoli. Urokliwe uliczki, ukwiecone domy, stary port, nadmorska promenada, bary z kawą otwarte od rana dla robotników i urzędników śpieszących do pracy. Znalazłam znakomitą focaccię i słone ciasteczka.

Po śniadaniu pojechaliśmy do Polignano di Mare. Cały dzień spacerowaliśmy w pięknych okolicznościach przyrody: ścieżka wśród ogromnych kaktusów, skaliste wybrzeże, urocza starówka. Odwiedziliśmy też najbardziej „instagramowe” miejsce w Polignano – plażę między skałami. Wizyta w tym małym miasteczku dostarczyła nam wyjątkowo miłych wrażeń.

Środa, 20 kwietnia 2022 roku.

To był dzień pełen emocji!

Ela miała lot powrotny w czwartek o nieżyciowej porze, o 6.30 rano. Niestety, z Monopoli nie było odpowiednich, nocnych połączeń kolejowych. Zaplanowaliśmy więc już wcześniej wynajęcie samochodu. Auto zarezerwowane zostało w niewielkiej firmie w Monopoli i właśnie teraz, w środę odebraliśmy je o godzinie 9. Całe 24 godziny było do naszej dyspozycji i zostało to skwapliwie wykorzystane. Pozwoliło nam dotrzeć do miejsc niedostępnych dla transportu kolejowego.

Najpierw pojechaliśmy do Matery. Miasto jest naprawdę wyjątkowe i powinno być punktem obowiązkowym podczas zwiedzania tej części Włoch. Czytaliśmy o tym mieście na blogach, znajomi Eli na wzmiankę o Apulii mówili, że koniecznie musi odwiedzić Materę. 

I rzeczywiście Matera robi niezwykłe wrażenie, miasto wykute w kamieniu! Dokładnych opisów jest bez liku, nie będziemy się powtarzać, poza tym jednym „odwiedzić koniecznie”. Szkoda, że nie zaplanowaliśmy tu dłuższego pobytu, naprawimy ten błąd, gdy przyjedziemy do Apulii kamperem.

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Alberobello, miasteczku okrągłych domków – trulli. Widzieliśmy wcześniej zdjęcia, ale na żywo wygląda to niesamowicie, to nie kilka trulli, tylko całe ulice! Pospacerowaliśmy ze dwie godziny.

W drodze powrotnej postanowiliśmy wstąpić jeszcze do Locorotondo. Czasu było naprawdę niewiele, więc tylko krótki spacer po starówce i całkiem przyjemna pizza.

Czwartek, 21 kwietnia 2021 roku.

Wczesnym rankiem odwieźliśmy Elę na lotnisko w Bari. Wracając zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku miejscach nad morzem. Gdy zwiedzaliśmy Torre di Mare było jeszcze ciemno. Jest tam niewielki skwerek i plaża. Mola di Bare to nieco większe miasteczko, pospacerowaliśmy tu prawie godzinę po promenadzie.

Ale najbardziej spodobało się nam malutkie Cozze, w sam raz na krótki spacerek.

O dziewiątej oddaliśmy auto i resztę dnia spędziliśmy na pieszych wędrówkach po skalistym wybrzeżu na południe od Monopoli. Przepięknie!

Piątek, 22 kwietnia 2022 roku.

Po wczorajszych wyczynach musieliśmy dać odpocząć obolałym nogom. Szwendaliśmy się po spokojnych uliczkach Monopoli, zachwycaliśmy się wzburzonym morzem i objadaliśmy się miejscowymi przysmakami.

Sobota, 23 kwietnia 2022 roku.

Cały dzień spędziliśmy w Lecce, do którego dotarliśmy oczywiście koleją. Zwiedzanie tego miasta to była nie lada atrakcja, jak się okazało nie tylko dla nas. Turyści pojawili się tłumnie i było to troszkę nużące.

Po powrocie do Monopoli jeszcze obowiązkowy spacer po naszym miasteczku. W sobotni ciepły wieczór i tu było gwarno i wesoło.

Niedziela, 24 kwietnia 2022 roku.

Bardzo długi spacer, jak najdalej w północnej części miasta. Wracaliśmy powoli wzdłuż wybrzeża, przecudne skałki, zatoczki, morze. Pięknie!

Wieczorem znów wmieszaliśmy się w gwarny tłum w okolicach portu.

Poniedziałek, 25 kwietnia 2022 roku.

0 9.30 opuściliśmy nasze sympatyczne mieszkanko, z plecakami posiedzieliśmy jeszcze chwilę w starym porcie i wyruszyliśmy w stronę stacji kolejowej. Na placu przy municipio odbywały się uroczystości, 25 kwietnia to dzień wolności we Włoszech, święto państwowe.

Do Bari dotarliśmy przed południem, do odlotu o 20.05 mieliśmy kupę czasu. Nie było źle, z naszymi plecakami spokojnie dało się chodzić i zwiedzać. Przyjemnie było też posiedzieć przy aperolu i cappuccino! A znalezienie wolnego stolika w ten świąteczny dzień nie było łatwe.

Na koniec zjedliśmy jeszcze dobrą pizzę i tym razem autobusem a nie koleją pojechaliśmy na lotnisko. Wszystko poszło sprawnie, do domu dotarliśmy koło 3 nad ranem. Zdążyliśmy, Jurek zaczynał pracę dopiero o godzinie 7.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *