Szarą wodą nazywamy w kamperze wodę, która spływa ze zlewu, z umywalki oraz z prysznica. Z toalety nie, to całkiem inna instalacja.
Zużyta woda spływa więc grawitacyjnie do zbiornika szarej wody zamontowanego jak najniżej, w naszym przypadku pod spodem kampera. Miejsce i sposób montażu tego właśnie zbiornika często decyduje o możliwości użytkowania kampera w zimie. Na przykład kampery w wersji z podwójną podłogą, gdzie zbiornik mieści się w przestrzeni ogrzewanej są już mrozoodporne. Ale to wówczas i kamper jest większy i bardziej skomplikowany (czytaj droższy). W naszym maleństwie rozwiązanie z zewnętrznym nieogrzewanym zbiornikiem wody szarej w zupełności wystarcza.
Duży i płaski zbiornik plastikowy o wymyślnym kształcie, tak by nie kolidować z innymi elementami podwozia podwieszony jest solidnie do ramy samochodu. Nic dziwnego, jego pojemność to 70 litrów. Na panelu centralnym nie ma informacji o kolejnych stopniach jego zapełnienia, czerwony sygnał informuje jedynie o przepełnieniu i konieczności szybkiej reakcji.
Wodę wypuszczamy otwierając ręcznie zawór znajdujący się w pobliżu stopnia elektrycznego. Z racji niewielkiej różnicy poziomów w zbiorniku woda wypływa dość wolno, warto więc kampera ustawić w przechyle na prawą stronę. Nie dość, że woda wtedy wypływa szybciej to jeszcze silniejszy strumień spłukuje cząstki stałe, jakie tam się choćby przez zlew w kuchni dostają.
Dbałość o czystość zbiornika wody szarej jest ważną sprawą. Raczej nie powinniśmy tam spłukiwać z talerzy resztek jedzenia czy fusów z kawy lub herbaty. Ja dodatkowo, celem odkażenia zbiornika, staram się też w miarę regularnie dodawać do spływającej wody łyżeczkę nadmanganianu potasu. Niektórzy radzą też co jakiś czas wkruszyć przez odpływ tabletkę do zmywarek. Niezależnie od tego zbiornikowi na zakończenie sezonu należy się solidne płukanie.
O zaniedbaniach w tym zakresie poinformują nas przykre zapachy z odpływów wody ze zlewu lub brodzika.
Woda szara nie jest skażona chemicznie, są to tylko mydliny zmieszane z płynem do naczyń. Z punktu widzenia ekologii wylać ją można wszędzie, ale jakieś zasady przyzwoitości obowiązują. Na zachodzie bez problemu znajdziemy punkty obsługi kampera, gdzie możemy stanąć nad specjalną kratką i spokojnie opróżnić zbiornik. U nas to raczej rzadkość. W Polsce możemy próbować na stacjach paliw i parkingach przy autostradach. O takiej możliwości informuje znak drogowy Pbus. Można też oczywiście opróżnić zbiornik na kempingach, czasami za dodatkową opłatą. Przy braku innych możliwości można ostatecznie zrobić to w „plenerze” ale dyskretnie, gdzieś z boku i na trawę, by nie robić kałuży. Inni przecież nie wiedzą, że to prawie czysta woda i niepotrzebnie wyrabiają sobie o nas zła opinię.